środa, 1 października 2014

Całkiem nowe wydanie!

Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga: evelife.pl :)




Nad tą stroną pracowałam długo i sumiennie, mam nadzieję, że będzie się rozwijać jak najlepiej :)
Zachęcam serdecznie do zaglądania wszystkie maniaczki sportu, zdrowego odżywiania, kosmetyków i innych babskich kwestii :)

Dajcie znać co sądzicie! :)

Pozdrawiam,

Ev.

środa, 30 października 2013

Jesienne wieczory i kilka nowości

Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że moją ulubioną porą roku jest jesień! Uwielbiam widok kolorowych, spadających liści, przytulne wieczory przy świeczkach zapachowych, z gorącą herbatą lub względnie czekoladą. Pomimo tego, że moje wieczory z kocykiem, laptopem i dobrym serialem zamieniły się miejscem na matę do ćwiczeń i treningowe buty, to i tak kocham tą porę roku :)



Pokażę Wam czym umilam sobie dodatkowo ostatnie dni :)

Moja nowa zdobycz, kubek z Home&You, który ostatnio stał się moim ulubionym sklepem. Jest ogromny! Aktualnie moją ulubioną herbatą jest Rooibos o smaku pomarańczy z goździkami. Przepyszna na takie jesienne wieczory. Dodatkowo rooibos nie zawiera kofeiny, dlatego można spokojnie popijać ją przed snem. Jest bogaty w przeciwutleniacze, cenne witaminy, kwasy fenolowe i mikroelementy, takie jak: żelazo, potas, miedź, wapno, magnez, fluor, cynk, kwercetynę i flawonoidy. Ma specyficzny, miodowy smak bez goryczy, która towarzyszy zwykłym herbatom. Podobno poprawia nastrój (!)  oraz działa uspokajająco i kojąco :) Osoby cierpiące na bezsenność- polecam wypić kubek rooibosa przed snem :)




Jesień pasuje mi również pod względem tego, co na siebie zakładam. Ciepłe swetry, bluzy, szale to zdecydowanie mój klimat. Ciepłą i przytulną zdobyczą jest bluza Anywear. Wybrałam kolor bordowy, a jakże :) Plus za nadruk- dobre przesłanie!




ANYTHING IS POSSIBLE!- bluzę możecie zamówić na http://facebook.com/anywear.original

Dorwałam również buty, na które polowałam dosyć długo :) Jestem największym pechowcem na świecie jeżeli chodzi o rozmiary butów!




Wybrałam buty z Zary. Spodobały mi się od kiedy tylko zobaczyłam je na stronie.

Jesień w tym roku umilam sobie również spotkaniami ze znajomymi przy dobrej kawie- mojej jedynej i niepowtarzalnej Pumpkin Spice Latte ze Starbucks'a! Nie bez powodu mówi się, że jest to kawa, która podbija serca na całym świecie :)  Gorąco zachęcam do spróbowania :)



Nieodłączna część jesiennego planu dnia- trening! Dzisiaj abs z Jillian Michaels :) uwielbiam ją! o tym co ćwiczę i jak wygląda mój plan treningowy wkrótce :)



Odpoczynek też musi być. Wygodnie na miękkich poduszkach z laptopem na brzuchu. Poduszki z Home&You. Chyba zostanę ich kolekcjonerką!


lub


z małym stworzonkiem obok. Doskonale zastępuje termofor! :)

I muzyka..istotny element mojego dnia :) Dzisiaj z głośników płynie piękny głos Birdy. Kto jej nie zna niech lepiej się z nią zapozna :) Tylko posłuchajcie tego..



Cały album "Fire Within" jest obłędny.. Polecam! :)

To wszystko na dzisiaj,
Trzymajcie się cieplutko!
Pozdrawiam,

Ev. :)


poniedziałek, 7 października 2013

September Favorites

W dzisiejszym poście przedstawię Wam nie tylko ulubieńców kosmetycznych ale także ulubieńców 'niekosmetycznych' :) a więc, zaczynamy!


  1. Podkład Chanel Vitalumiere Aqua- recenzja
  2. Paleta Urban Decay NAKED 2- rewelacyjna! uwielbiam każdy kolor z tej palety. Używam jej od pół roku, non stop :) chyba nie było dnia w którym bym jej nie wykorzystała :) o niej w wkrótce będzie oddzielny post!
  3. Cień MAC Woodwinked- o nim też szykuję osobnego posta. Wraz z paletą NAKED 2 używałam go dzień w dzień do każdego makijażu. Bezapelacyjnie podbił moje serce w tym miesiącu. Leżał w mojej kosmetyczce od kwietnia jednak niezbyt lubię takie mocne kolory na lato, natomiast na jesień jest idealny!
  4. MAC Prep+ PrimeTransparent Finishing Powder- puder transparenty z MAC'a- mojej bezapelacyjnie ulubionej marki :) na początku niezbyt go lubiłam ale doceniłam go w lato. W duecie z podkładem z Chanela wygląda cudnie. Jest bezbarwny i lekki. Wygładza twarz i matuje ją praktycznie na cały dzień. Idealny również do poprawek. I do tego super wydajny bo mam już go prawie rok a wciąż końca nie widać :)  
  5. Pomadka Celia nude nr. 602- szczerze? dla mnie lepsza od MAC'a! śliczny kolor, dobre nawilżenie i przepiękny owocowy zapach :)
  6. Lakiery Essie Bahama mamma i Lady like- essie= uwielbiam! Mam porządnego hopla na ich punkcie :) jednak te dwa kolory używałam przez ostatni miesiąc na zmianę. Idealne na jesienne dni!
  7. Perfumy Gucci Guilty- o mojej miłości do nich pisałam w oddzielnym poście!
Ostatnim, dużym punktem w tym poście będą ulubieńcy niekosmetyczni. 



- Buty Nike Free Run 5.0 - są przeznaczone do biegania jednak ja uwielbiam w nich zarówno biegać jak i ćwiczyć.Wygodne i cudne! Kiedy zakładam je na stopy, dostaję dwukrotnie większego power'a do ćwiczeń! Recenzja również, wkrótce pojawi się na blogu.
- Spodnie do ćwiczeń z H&M- według mnie jakość porównywalna do spodni z nike. Ostatnio uwielbiam w nich paradować podczas ćwiczeń :) Są super wygodne i co tu dużo się oszukiwać..fajnie wyglądają! 

Ogólnie rzecz biorąc! ten miesiąc jak i kilka poprzednich był miesiącem aktywności fizycznej! Szykuję o tym również osobny post bo tak się stało, że ten temat jest wyjątkowo dla mnie ważny :) musicie jednak wiedzieć, że jestem totalnie uzależniona od ćwiczeń i nie wyobrażam sobie dnia bez nich. Największą radość w tym miesiącu ( zdecydowanie większą niż jakiekolwiek kosmetyki!) sprawiły mi moje małe postępy :) chciałabym się nimi również tutaj dzielić i zapraszać Was do wspólnego motywowania :) O tym dlaczego zaczęłam ćwiczyć, od kiedy ćwiczę i co ćwiczę opiszę już wkrótce! 


- last but not least! my new haircut!- tak jest, ścięłam włosy, dosyć krótko :) decyzja spontaniczna! a jakże :) na początku trochę mnie to przeraziło jednak ostatecznie efekt mi się podoba :) ścięłam całą końcówkę rozjaśnionych włosów, więc trochę mi bez nich dziwnie, biorąc pod uwagę to, że ombre miałam od około dwóch lat :) jednak nie ukrywam, że z krótszymi włosami żyje się wygodniej :) mycie, suszenie i układanie to teraz kwestia kilku minut! ulga gwarantowana :)




poniedziałek, 30 września 2013

Chanel Vitalumiere Aqua- moja opinia



Przyznaję się..bez bicia..jestem podkładową maniaczką :) chyba niczego w makijażu nie kocham tak bardzo jak właśnie aplikacji podkładu :) Dlaczego? sprawa jest prosta. Po aplikacji cera wygląda od razu na promienną, wyspaną, idealną i jednolitą :) a to sprawia, że od razu czuję się lepiej! szczególnie rano. Oczywiście, o ile podkład jest dobrze dobrany kolorystycznie! Poza tym, po prostu uwielbiam to :) Bądźmy szczere, chyba każda z nas tak ma!

Testowałam wiele różnych podkładów, o różnym stopniu krycia, lepszych i gorszych. Aktualnie jestem w trakcie używania właśnie Chanel'a. Dlaczego się na niego skusiłam? Szczerze, byłam zachęcona licznymi recenzjami :) przed jego zakupem, zaopatrzyłam się również w próbkę, która mnie zachwyciła na tyle, żeby go kupić.




Nie mam dużych problemów z cerą więc mocne krycie nie jest dla mnie priorytetem. Moja cera jest raczej 'spokojna'. Jedynym problemem jest to, że jest ekstremalnie wrażliwa. Sporo kosmetyków bardzo mnie uczula więc muszę na prawdę uważać przy wyborze jakichkolwiek. Jako że w czasie, kiedy namierzyłam ten podkład, w powietrzu szalała wiosna, chciałam jedynie coś lekkiego i rozświetlającego.

Chanel Vitalumiere Aqua to brat słynnego Chanel Vitalumiere. 




Nowy podkład stwarza iluzję drugiej skóry, jednocześnie maskując drobne niedoskonałości. Na twarzy podkład jest prawie niewyczuwalny. Naturalny efekt makijażu jest doskonale widoczny. Transparentny, dobrze kryjący, jednocześnie lekki, matowi cere, dodaje jej swieżosci. Formuła - woda w silikonie, bez czynników żelujących, daje błyskawiczne uczucie świeżości i komfortu. W kosmetyku zawarty został kompleks Radiance Light Diffusing Complex – innowacja marki Chanel, zainspirowana plazmowymi ekranami RGB (czerwony, zielony, niebieski). Otula on twarz niezwykle miękkim i bardzo korzystnym światłem. Pigmenty soft focus nowej generacji ujednolicają cerę, pigmenty świetlne interferencyjne czuwają nad odbiciem światła od skóry, powlekane pigmenty mineralne kontrolują wydzielanie potu i sebum. Pochodna alg brunatnych dla rewitalizacji skory, SPF 15 dla ochrony skory.
źródło- wizaż.pl





Po pierwszym użyciu byłam zachwycona. Pomimo swojej lekkiej konsystencji, kryje rewelacyjnie a do tego twarz wygląda jakby nie było na niej nic. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu bo podkład wygląda tak naturalnie i tak fajnie wyrównuje koloryt, że skóra wygląda jakby z natury była perfekcyjna :)
Tak więc bez większego wahania zdecydowałam się na zakup podkładu. Kupiłam go będąc w Londynie w sieci perfumerii House of Fraser (rewelacja!). Oryginalnie podkład kosztuje tam £32. Ja załapałam się na jakąś promocję i ostatecznie zapłaciłam £28 co w przeliczeniu wychodzi około 150 zł. W polskiej sieci Sephora kosztuje około 190 zł.





Po dalszych testach nie byłam tak bardzo zadowolona jak na początku, ponieważ, myślałam, że podkład mnie uczulił. Okazało się jednak, że to była kwestia kremu do twarzy a nie wina tego cudeńka :)


Posiadam kolor B10- najjaśniejszy z gamy kolorystycznej. Jest to idealny, jasny beż, bez różowych tonów.

Plusy:

  • Kolor! Idealny jak dla mnie
  • Konsystencja- lekka i aksamitna. Nie zastyga od razu na twarzy, nie trzeba się spieszyć, żeby go rozprowadzić. Podkład nakłada się rewelacyjnie. Ja najbardziej lubię go nakładać palcami, metodą wklepywania. Wtedy wygląda najlepiej i taką też metodę zaleca producent oraz taką metodę poleciła mi uprzejma Pani z House of Fraser.
  • Przepięknie pachnie! Niektórym może to przeszkadzać ale dla mnie jest to ogromny plus :)
  • Nie uczulił mnie ani nie spowodował niespodzianek na mojej twarzy.
  • Utrzymuje się praktycznie przez cały dzień w stanie nienaruszonym. 
  • Jest niesamowicie wydajny. Mała porcja wystarcza na pokrycie całej buźki. 
  • Opakowanie- inne niż przy pozostałych podkładach Chanel ale mi się bardzo podoba.
  • Posiada filtr SPF 15
  • I najważniejsze- Twarz wygląda na świeżą, zdrową, wypoczętą i po prostu idealną!

Jedyny minus? Cena! Ale myślę, że jest w miarę adekwatna co jakości :)




Wiem, że jak wykończę to cudo, to kiedyś na pewno do niego wrócę bo podejrzewam, że moja ciekawość co do innych podkładów wygra.. Na zimę zastanawiam się nad czymś innym i mam już kilka typów :) niedługo zacznę polowanie! Jednak na wiosnę i lato, będę pamiętać o Chanel'ku :)

czwartek, 26 września 2013

Jesienny makijaż

No dobra, wraz z tym, co się dzieje za oknem nie zmienia się tylko mój gust zapachowy ale także makijażowy. W lato głównie stawiam na jasne, rozświetlające kolory, o ile w ogóle cokolwiek nakładam na powieki. Natomiast jesień to czyste szaleństwo dla makijażowych szaleńców! Można dać tu niezły popis i to właśnie uwielbiam!


Zdecydowanie stawiam akcent na oczy, nie na usta, chociaż z nimi też lubię czasem kombinować. Kocham różnego rodzaju brązy, które świetnie podkreślają niebieską tęczówkę oka. Mój ostatni faworyt, którego notabene używam już przez cały miesiąc..dzień w dzień! to Woodwinked z MAC.



Jak bardzo uwielbiam ten kosmetyk, opiszę w następnym poście bo zdecydowanie na to zasługuje. Jedno jest pewne.. kto nie zna tego koloru niech gna natychmiast do salonu MAC!

Do wykonania tego makijażu użyłam również cieni z palety Urban Decay NAKED2. Moje drugie love, które wielbię chyba miłością dozgonną :) o palecie też będzie oddzielny post!


Użyłam cienia Busted w zewnętrznym kąciku oraz załamaniu i Foxy jako rozświetlenie łuku brwiowego


 Całość prezentuje się mniej więcej tak :) Uwielbiam to jak brązowo- złoty odcień Woodwinked podkreśla niebieskie oczy! A Wy co o tym sądzicie?


xoxo
Ev.

środa, 25 września 2013

Zapach jesieni

Czy Wy też tak macie, że wraz ze zmianą pogody i pory roku, automatycznie przerzucacie się na inne zapachy? Chyba każda kobieta tak ma :) A przynajmniej ja.. kiedy robi się chłodniej za oknem, liście stają się kolorowe i czuć jesień w powietrzu powracam do mojego ulubionego zapachu :) Towarzyszy mi już od dwóch lat i można stwierdzić, że jest to zapach mojego życia! Idealny, perfekcyjny, piękny :) Można się w nim zakochać od pierwszego powąchania i tak też było w moim przypadku :) O kim mowa?







O perfumach Gucci Guilty :) Nazwa myląca, zapach oszałamiający! Opisywany jako uwodzicielski i zmysłowy.


  • Jest to zapach orientalno- kwiatowy, czyli moja ulubiona kombinacja. Głównym aromatem jest ambra, którą uwielbiam! Oprócz tego w składzie znajdziemy nuty zapachowe : mandarynki, różowego pieprzu, brzoskwini, bzu, geranium, ambry! i paczuli.


  • To zdecydowanie jeden z zapachów, które wraz z długością noszenia, rozwijają się i pachną inaczej niż na początku.
  • Długo się utrzymuje na skórze, nawet pod wieczór czuję go jeszcze na sobie.
  • Idealny jest też na wieczory i imprezy ale ja lubię go właśnie najbardziej na chłodne dni :)

Mogę szczerze napisać, że jest to zapach mojego życia, przywołujący wiele różnych wspomnień.
Buteleczka- ciekawa, jednym się podoba, inni jej nienawidzą. A ja ją bardzo lubię :)

Ostatnio zauważyłam, że ukazała się nowa wersja tego zapachu- Gucci Guilty Black,  z dodatkiem maliny. Jestem ciekawa, czy pachnie równie dobrze jak ten.

poniedziałek, 23 września 2013

Nowy start..

No właśnie..każdy musi od czegoś zacząć. Prowadzenie własnego bloga od zawsze było moim marzeniem. Może nie największym na świecie ale jednym z ambitniejszych. Biorąc pod uwagę mój charakter, ciężko było mi się przełamać.. tak więc, nie mam nawet pojęcia ile razy podchodziłam do tego, żeby zacząć coś pisać od siebie i to udostępniać. Kończyło się to na rezygnacji. Ale, hej! dlaczego w końcu nie spróbować?
Przecież przez ten cały czas ta myśl dalej świta mi w głowie..coś w tym jednak musi być. W końcu po wielu zawirowaniach życiowych, z ulepszonym tokiem myślenia i silniejszym (skorpiońskim) charakterem, pomyślałam, a co tam! raz się przecież żyje! Trzeba kiedyś się przełamać i zaryzykować, zamiast żałować do końca życia :) Soo.. Here I am!



I może utonę w morzu blogów które aktualnie istnieją w internetowym świecie ale będę mieć świadomość, że spróbowałam :)